Trip hop - gatunek muzyczny znany też pod nazwami Bristol sound lub Bristol acid rap. Powstał w latach dziewięćdziesiątych XX wieku w Anglii. Nazwy tej użyto po raz pierwszy w magazynie muzycznym Mixmag, dla określenia nurtu "hip-hopu na kwasie" czyli gatunku prezentowanego przez grupę Massive Attack na płycie "Blue Lines". Na brzmienie trip-hopu składa się przede wszystkim dub i rap, później jednak zaczęto poszerzać tą definicję o każdy gatunek muzyczny opierający się na dubowym rytmie bądź loopach perkusyjnych w tempie ok. 80 bpm (osiemdziesiąt beatów na minutę), ciężkiej bądź smutnej atmosferze (dlatego do trip-hopu zalicza się także grupę Portishead, która prezentuje bardziej "jazz na kwasie" niż "hip-hop na kwasie".
Często mylnie jako synonimu trip-hopu używa się określenia bristol sound. Jednak jako, że do bristol soundu zalicza się muzykę wszystkich Bristolczyków tworzących pod koniec XX wieku (np. Roni Size) można powiedzieć że nie każdy bristol sound jest trip-hopem.
Hip-hop nigdy nie zyskał w Wielkiej Brytanii
większej popularności. Niemniej stanowił inspirację dla sporej grupy producentów
związanych z nowoczesną sceną taneczną, a jego wpływ słychać choćby w acid
jazzie czy drum'n'bassie.
Stał się też punktem wyjścia dla nurtu, w którym dzisiaj trudno już dostrzec podobieństwa do dzisiejszego amerykańskiego hip-hopu. A jednak...
Trip-hop od samego początku nie był stylem jednolitym, nigdy też nie powstała
scena trip-hopowa z prawdziwego zdarzenia. Pionierzy gatunku wywodzili się bądź
z nowego pokolenia producentów związanych z acid housem (Coldcut, Depth Charge),
twórców i DJ-ów grających acid jazz, a zniechęconych stagnacją tego gatunku
(James Lavelle), czy wreszcie wywodzących się wprost z miniaturowej brytyjskiej
sceny hip-hopowej. Do tych ostatnich należy Massive Attack, którego debiutancki
album "Blue Lines" z 1991 roku był pierwszym zwiastunem trip-hopu, a przy okazji
jedną z najważniejszych brytyjskich płyt lat 90.
Anglików w hip-hopie
zupełnie nie interesował przekaz werbalny, rap i podporządkowanie mu muzyki do
roli tła. Zamiast tego sięgnęli do źródeł nurtu, korzystając z breakbeatu jako
rytmicznej bazy, techniki "cut&paste" (wycinanie i łączenie fragmentów
różnych nagrań) i manipulowania winylowymi płytami. Kompozycje wokalne pojawiały
się niezbyt często i nie miały nic wspólnego z "gadaniną" amerykańskich
rapperów. Również inaczej niż w hip-hopie, tutaj muzyka miała więcej wspólnego z
jazzem, dubem, soulem, funkiem i muzyką filmową (Badalementi, Morricone,
Shifrin, Williams, Goldsmith). Zupełnie odmienny był też klimat - mroczny,
nierealny i tajemniczy.
Prekursorami, obok wspomnianego już Massive
Attack, był duet Coldcut i jego wytwórnie Ninja Tune/NTONE oraz James Lavelle,
założyciel oficyny Mo' Wax. Wspomnieć też można firmy Wall of Sound, D.C., Clean
Up, Pork czy płynnie ewoluującą od acid jazzu do nowego brzmienia - Dorado. Ta
abstrakcyjna odmiana hip-hopu była prawie w 100% zdominowana przez Anglików, z
dwoma istotnymi wyjątkami w osobach Amerykanina DJ Shadowa i Japończyka DJ
Krusha. Obydwaj z resztą szybko zostali odkryci przez Lavelle'a i związali się z
Mo' Wax. Poza tym trip-hop w swojej wczesnej, głównie instrumentalnej formie nie
zyskał większego uznania za Oceanem. Dopiero jego lżejsza, właściwie oczyszczona
z hip-hopu odmiana - o czym za chwilę - zyskała sobie, dość niespodziewanie,
uznanie wśród Amerykanów (wytwórnie Ubiquity, Quango, czy znamienne przyjęcie
Olive do grona wykonawców nagrywających dla należącego do Madonny
Maverick).
Bristolski spleen
O ile w Londynie trip-hop rozwijał
się jako specyficzna kontynuacja acid jazzu i zdobył sobie wierne, choć
względnie skromne grono miłośników (największym komercyjnym sukcesem cieszył się
projekt UNKLE tworzony przez wykonawców związanych z Mo' Wax), o tyle znacznie
szerszą popularność zyskała sobie grupa wykonawców z Bristolu, ukuto nawet
oddzielną kategorię - "Bristol sound". Wprawdzie trudno i w tym przypadku mówić
o konkretnej scenie, a produkcje jedynej stricte trip-hopowej wytwórni - Cup of
Tea (Statik Sound System, Spaceways, Monk&Canatella, Purple Penguin), nie
wypłynęły poza muzyczny underground, jednak tamtejsze środowisko muzyczne było
na tyle niewielkie, iż poszczególni twórcy niewątpliwie oddziaływali wzajemnie
na siebie. Wszystko zaczęło się od Massive Attack, na ich pierwszym albumie
pojawił się Tricky, a w produkcji "Blue Lines" brał udział Geoff Barrow,
późniejszy twórca Portishead. Każdy chyba zna dokonania tych artystów, udało im
się stworzyć muzykę wykraczającą daleko poza klubowy światek, niełatwą, ale
uniwersalną i dobrze oddającą lęki i neurozy przełomu wieków. Rola Bristolu jako
źródła tej muzyki nie jest przy tym trudna do wyjaśnienia: brak londyńskiego
zgiełku i życie na "wolnejszych obrotach", tradycje artystycznej bohemy,
wreszcie duże skupisko czarnej społeczności, otwartej na hip-hop i
dub.
Kiedy w 1993 roku produkcje Mo' Wax i podobnych firm zaczęły
zataczać coraz szersze kręgi, przyjęła się nazwa trip-hop, spopularyzowana przez
jednego z dziennikarzy Mixmaga. Termin pasował świetnie, choć sami artyści nie
byli nim zachwyceni. Zarówno "trip-hopowcy", zdegustowani próbami kategoryzacji
ich muzyki, jak i... Chemical Brothers, którym ta nazwa bardziej przypadła do
gustu, niż "wynaleziony" później przez dziennikarzy big
beat.
Trip-pop
Nagła popularność stylu przyciągnęła do niego nową
grupę wykonawców (czy raczej zostali oni zaliczeni do niego przez media),
stopniowo coraz bardziej nadających trip-hopowi charakter postmodernistycznych
piosenek (np. Morcheeba, Lamb, Sneaker Pimps, Hooverphonic, Mono, Olive czy
Puracane). Większość z nich to duety - wokalistka wspierana przez pracującego w
domowym studiu producenta. Ich nagrania zaczęły gościć na popowych listach
przebojów, a hip-hopowe korzenie ustępowały miejsca wpływom drum'n'bassu,
electro, techno czy nawet... bluesa. W drugiej połowie lat 90. nastąpił
właściwie rozdział na pierwotny trip-hop, nazywany po prostu abstrakcyjnym
hip-hopem (czy illbientem w przypadku nowojorskich artystów, takich jak DJ
Spooky), a jego wygładzoną, bardziej przystępną wersję. Wprawdzie nadal ambitną
i często ponurą, jednak już nie tak przejmującą i "chorą", jak choćby produkcje
Tricky'ego. Od tego momentu trip-hop był już jednoznacznie kojarzony z
nastrojowymi piosenkami, których twórcy czerpali muzyczne inspiracje zarówno z
popu lat 60., funku, jak i współczesnych gatunków tanecznych. Dobrym przykładem
tej transformacji jest choćby Morcheeba, której kolejne albumy coraz bardziej
oddalały się od leniwych, jakby zamglonych klimatów w stronę ciepłego...
trip-popu.
Kiedy wreszcie trip-hop stał się synonimem wszelkich odmian
nowoczesnego, inteligentnego popu, a do wspólnego worka zaczęto wrzucać
wszystkich począwszy od Massive Attack, a skończywszy na Air, Bjork, Moloko i
Stereolab, granice nurtu rozmyły się zupełnie, a jego pierwotna nazwa była
stosowana już coraz rzadziej. Pionierów gatunku i podobnie podchodzących do
muzycznego tworzywa artystów zaczęto zaliczać do - jeszcze bardziej pojemnej
przegródki - downtempo, a komercyjną odmianę trip-hopu pochłonął na dobre
muzyczny showbiznes.
Warto sprawdzić:
Depth Charge - Nine
Deadly Venoms
DJ Food - Recipe for Disaster
DJ Krush - Strictly
Turntablized
DJ Shadow - Endtroducing
DJ Vadim - USSR Repertoire
Fila
Brazillia - Brazilification
Lamb - Lamb
Massive Attack - Blue
Lines
Morcheeba - Who Can You Trust?
Nightmares on Wax - Smokers
Delight
Portishead - Dummy
Tricky - Maxinquaye
UNKLE -
Psyencefiction
Różni wykonawcy - Headz (Mo'Wax)
Różni wykonawcy - Ninja
Cuts 2: Flexistentialism
Różni wykonawcy - Cup Of Tea Records: Another
Compilation